Kuchenne wpadki
Sztuka gotowania łatwa nie jest. Choć ponoć niektórzy rodzą się z tym talentem. Częściej zdarza się jednak, że w trakcie doskonalenia kuchennych umiejętności przytrafiają się człowiekowi bardzo dziwne wpadki.
Sztuka gotowania łatwa nie jest. Choć ponoć niektórzy rodzą się z tym talentem. Częściej zdarza się jednak, że w trakcie doskonalenia kuchennych umiejętności przytrafiają się człowiekowi bardzo dziwne wpadki.
Na kuchennych forach internetowych takich wpadek znaleźć można niezliczone ilości. Wybraliśmy dla Was najzabawniejsze. Liczymy na to, że i Wy podzielicie się z nami swoimi kuchennymi wpadkami!
1. Pomyliło mi się
Oto historia ~bb-m, znaleziona na jednym z forów poświęconych tematyce kuchennej**: „**Kiedyś gotowałam zupę, była już prawie gotowa, zaczęłam zamiatać kuchnie, na szufelkę zgarnęłam cały brud, podniosłam pokrywkę i wpakowałam wszystkie śmieci do zupy, następnie otworzyłam szeroko oczy i buzię ze zdziwienia ca ja najlepszego zmalowałam. Niestety całą zupę musiał zjeść pies." * *
2. Męskim okiem
Mężczyźni w kuchni też nieźle sobie radzą. ~Ruda3d wspomina zdarzenie, którego bohaterem był jej tato: „Otóż mama zostawiła tacie na obiad kotleta, surówkę i jakieś warzywka z patelni... obok na kuchence stał garnek z kapustą uduszoną, przygotowaną na następny dzień do łazanek. Po powrocie do domu mama zastała nadal całego kotleta, przygotowanego dla taty - pyta się go dlaczego nie zjadł kotleta? Tata odpowiada - eee tam, po co kotlet, tyle już miałem tego jedzenia... Mama pyta w takim razie "co jadłeś?" A tata na to: "jak to, warzywa, surówkę i BIGOS"!
3. Teściowie w natarciu
Wizyty teściów należą do kanonu kuchennych wpadek. Wiadomo, im się człowiek bardziej stara...Oto historia dziewczyny o loginie ~krwawa mary: „Moja największa wpadka miała miejsce wczoraj, gdy przygotowując obiad dla moich teściów, zamiast kurczaka włożyć do piekarnika, w celu upieczenia go, włożyłam do kuchenki mikrofalowej zupełnie o tym zapominając;) przypomniał mi o tym dym unoszący się z kuchni, oczywiście zauważyli to wszyscy... Żeby tego było mało, teściowi herbatę "posłodziłam" solą... A teściowej zalałam sukienkę sokiem porzeczkowym... Mój mąż sadził, że mnie coś "opętało" tego dnia...
Chyba więcej nie przyjdą do nas na obiad:)"
4. Odrobina inwencji własnej
Wydawało by się, że działając metodycznie, krok po kroku zgodnie z przepisem, nic już nie może się wydarzyć? Nic bardziej mylnego! Oto anegdotka ~Miel: „Przypomniało mi się, jak dawno temu postanowiłyśmy zrobić z przyjaciółką pierwszą pizzę, ona czytała na głos przepis na ciasto, a ja robiłam. No i czyta: ileś tam gram mąki, ja mąkę do miski, drożdże, ja dorzucam, woda, dolewam, sól, dosypuję, itd. jak wszystkie składniki miałam już wymieszane w misce, przyjaciółka nagle zmienionym głosem zaczyna czytać dalej: "podgrzej wodę i rozpuść w niej drożdże..." okazało się, że wcześniej czytała składniki zamiast sposobów przyrządzania, oczywiście nic nam nie wyrosło!".
Polecamy również:
5. Gdy niemożliwe staje się możliwe
Są takie kuchenne czynności, które wydają się niemożliwe do „spalenia". A jednak... ~mysiulek08 na jednym z forów dzieli się swoją historią: „Urzęduję w kuchni lat ponad trzydzieści i za nic nie mogłam sobie własnych wpadek przypomnieć (samochwała w kącie stała), ale juz mam J W ostatni piątek postawiłam na gazie w rondelku dwa jajka, by się na twardo ugotowały. Poczytałam forum, zadzwoniłam do rodziców, gadam z mamcią, gadam, kwadranse mijają. Słyszę jakiś hałas, ale gadam, bo co tam, budowa na przeciwko
wiec hałas rzeczą normalną jest.
Przychodzi MD :
- gotujesz coś?
- nie
- no, już nie, bo właśnie jajka ci eksplodowały!"
6. Od rana mam dobry humor
Zdarza się nam czasem, że z jakiegoś powodu, lub też zupełnie bez powodu jesteśmy w świetnym humorze i wtedy tak bardzo chcemy stworzyć coś doskonałego! ~Bestiaga na forum wizaż.pl napisała: „Miałam ŚWIETNY humor. Postanowiłam upiec ciasto. Włączyłam muzykę i zabrałam się za wyrabianie kruchego ciasta na spód (jakiejś tarty). Praca szła szybko więc mi się zrobiło gorąco i otworzyłam okno. Malutkie podłużne okno uchylne, tak, że była tylko mała szczelina. I kontynuowałam wyrabianie ciasta, powstała duża kula i nie wiem dlaczego nagle zaczęłam ją podrzucać i żonglować. Miałam naprawdę dobry humor. I nagle wszystko wymknęło się spod kontroli i wielka kula ciasta jakby w zwolnionym tempie zaczęła kierować się w stronę okna i... niemożliwe, ale zmieściła się w tej szczelinie i wyleciała na dwór.
Ja w tym momencie modlę się - a mieszkałam wtedy w bloku - tylko nie do sąsiadki, tylko nie do sąsiadki (ma balkon pod moim oknem). I wychylam się za okno i co... i wielki okrągły placek ciasta leży na środku balkonu sąsiadki.
Myślę sobie i co tu zrobić? Ta sąsiadka była zwykle niemiła i trochę się obawiałam, z resztą co ja jej do cholery powiem? Ale poszłam i dzwonie do drzwi. Otwiera mi ta właśnie sąsiadka. I mówię tak: Dzień dobry, jest taka sytuacja, otóż moje ciasto jest na pani balkonie.
A ona na to w śmiech."