Prawdy i mity o alkoholu
Niewiele jest obszarów życia tak mocno naszpikowanych mitami, jak kwestia spożywania alkoholu. Co rusz słyszymy - nie mieszaj, nie pij na żołądek, lampka wina pomoże ci na serce, mężczyzna jest bardziej odporny na alkohol niż kobieta...
Co ty wiesz o... alkoholu?
Niewiele jest obszarów życia tak mocno naszpikowanych mitami, jak kwestia spożywania alkoholu. Co rusz słyszymy - nie mieszaj, nie pij na żołądek, lampka wina pomoże ci na serce, mężczyzna jest bardziej odporny na alkohol niż kobieta... Długo by wymieniać.
Które z tych obiegowych opinii są prawdziwe, a które to zwykłe wymówki, usprawiedliwienia, które stosujemy sięgając po kieliszek?
Jeden kieliszek jeszcze nikomu nie zaszkodził
Prawdą jest, że spożywanie niewielkich ilości alkoholu nie wywołuje zmian w naszym organizmie. Przynajmniej trwałych - bo ktoś, kto ma słabą głowę po jednym kieliszku wódki odczuje pewną różnicę. Podobnie, gdy nasz przewód pokarmowy jest szczególnie wrażliwy na działanie alkoholu. Wówczas nawet niewielka ilość może nam zaszkodzić. Nie powinna jednak poczynić trwałych zmian. Należy też pamiętać, że dostarczanie organizmowi alkoholu - wprawdzie niewielkich ilości, ale regularnie - może odbić się na naszym zdrowiu bardzo negatywie.
Kieliszek wina jest zdrowy dla serca
I ta opinia jest tylko częściowo prawdziwa. Rzeczywiście niektórzy badacze wskazują, że niewielkie ilości alkoholu, szczególnie czerwonego wina, działa ochronnie na serce. Alkohol reguluje bowiem gospodarkę tłuszczową organizmu i opóźnia proces miażdżycowy. Z drugiej strony to dość ryzykowna kuracja terapeutyczna. Liczba potencjalnych "działań niepożądanych" jest bowiem bardzo długa. Szczególnie jeśli kuracja za bardzo nam się spodoba i zaczniemy ją stosować zbyt często. Ryzykujemy wówczas uszkodzenie wątroby, trzustki, problemy ze strony układu nerwowego, chorobę alkoholową, a nawet problemy z organem, który chcemy chronić - czyli sercem. Większe ilości alkoholu, albo dostarczanie go organizmowi zbyt często może bowiem sprawić, że produkty przemiany alkoholu mogą niekorzystnie wpłynąć na jego kondycję, a nawet wywołać zawał.
Uwaga na ciśnienie
Nieprawdziwa jest także teoria, że alkohol jest dobrym lekarstwem, dla osób mających z sercem problemy - skarżących się na jego kołatanie czy skoki ciśnienia. Zdaniem badaczy poprawa, którą odczuwamy np. po wypiciu lampki koniaku jest złudna. Owszem alkohol nas uspokaja - jeśli więc przyczyną dolegliwości jest jakiś wstrząs, np. zła wiadomość, okazjonalnie można ją zastosować. Trzeba jednak mieć świadomość, że "lekarstwo to" nie wpływa na przyczynę prawdziwych problemów z sercem. Nie rozszerza naczyń krwionośnych odpowiedzialnych za dotlenienie tego organu, a przez chwilowe poczucie ulgi, jedynie opóźnia naszą decyzję o wybraniu się do lekarza.
Alkohol pomaga zwalczyć stres
To jedna z najbardziej niebezpiecznych opinii dotyczących alkoholu. Faktycznie wiele osób po jego spożyciu czuje się zrelaksowana, uwolniona od codziennych trosk. Jednak co potem? Kiedy efekt upojenia mija, problemy pozostają nierozwiązane. Zaczynają się nawarstwiać i jeszcze bardziej komplikować. A my znamy już sposób, by choć na chwilę od nich uciec - alkohol. Warto wiedzieć, że większość alkoholików tak właśnie zaczynała.
Jeden - na trawienie
To, że alkohol wspomaga trawienie - to kompletny mit. Drażni on śluzówkę, czasem nawet uszkadza, zaburza naturalną pracę jelit i choć pozornie może się wydawać, że pod wódeczkę śledzik lepiej wchodzi, alkohol tak naprawdę utrudnia wchłanianie pokarmów. Pod jego wpływem procesy trawienia słabną, a my możemy odczuwać mniejszą potrzebę jedzenia. Kolejne fazy to niedożywienie, stany cukrzycowe, a nawet uszkodzenie mózgu.
Dwa piwka dla nerek
Zdarzają się sytuację, gdy picie piwa zaleca, czy też sugeruje nawet lekarz. Zazwyczaj kiedy cierpimy na tzw. kamicę nerkową. Piwo słynie bowiem ze swoich moczopędnych właściwości. Ta opinia jest więc prawdziwa. Trzeba jednak zawsze pamiętać, że piwo to też alkohol - a więc może negatywnie wpływać na pracę innych narządów. Nie przesadzajmy więc z kuracją.
Kobiety mają słabszą głowę
Choć tolerancja na alkohol jest sprawą mocno indywidualną, codzienna obserwacja pozwala obronić pogląd, że zazwyczaj kobiety upijają się szybciej niż mężczyźni. Tłumaczono to zjawisko tym, że mężczyźni są więksi i mają większą masę ciała, więc alkohol rozkłada się na więcej kilogramów. Obecnie takiego stanu rzeczy badacze dopatrują się jednak nie w masie, a w budowie ciała. Wyniki badań opublikowanych w New England Journal of Medicine w 1990 roku, wskazują na to, że panie mają o połowę niższe stężenie - odpowiadającej za rozkłada alkoholu - dehydrogenazy alkoholowej niż mężczyźni. Badania wykazały także, że podczas przejścia przez żołądek i wątrobę, kobiety rozkładają zaledwie 20 proc. alkoholu, który rozkładają mężczyźni. Oznacza to, że u pań większa jego część trafia do krwiobiegu, a co za tym idzie do mózgu.
Nie pij na pusty żołądek
Ta stara prawda znajduje potwierdzenie w badaniach. Siedem lat temu dziesięcioosobową grupę ludzi poproszono o wypicie kilku drinków. Pierwszego dnia pili "na pusty żołądek", drugiego po śniadaniu. Ilość alkoholu była oczywiście taka sama. Okazało się, że cała grupa pierwszego dnia upiła się bardziej niż drugiego. Również poziom alkoholu we krwi drugiego dnia był znacznie niższy niż pierwszego - średnio o około 70 proc. Okazuje się, że obecny w żołądku pokarm, powoduje, że więcej alkoholu się w nim rozkłada, jednocześnie spowalniając proces absorpcji alkoholu do krwiobiegu.
Mieszkanie alkoholu szkodzi
Opinia o tym, że mieszanie różnych rodzajów alkoholu powoduje najbardziej spektakularne skutki "pijanej nocy", to jeden z najpowszechniejszych mitów na temat alkoholu. Mitów, bo tak naprawdę picie piwka pod wódeczkę nie szkodzi. Faktycznie niektóre alkohole wchłaniają się do krwiobiegu szybciej - np. piwo czy szampan (czyli napoje gazowane, które drażnią wyściółkę żołądka). Powszechne jest przekonanie, że picie najpierw słabszych alkoholi, a po nich mocniejszych, powoduje, że alkohol mocniej uderza nam do głowy. Naukowcy są jednak zdania, że dzieje się tak dlatego, iż "podpici" słabszym trunkiem, gdy doprawimy to kilkoma mocniejszymi - po prostu się upijamy. Rzadko się jednak zdarza, że po kilku kieliszkach wódki, nagle przerzucamy się na winko. Jednym zdaniem, nie samo mieszanie szkodzi, a ilość alkoholu, którą wypijamy - w przypadku imprezy, na której sięgamy po różne rodzaje alkoholu, zazwyczaj jest go sporo.