Trwa ładowanie...

Meeatie – aplikacja, która zbliża ludzi przy jedzeniu

Wspólny posiłek z osobami poznanymi w świecie wirtualnym? Brzmi intrygująco, ale właśnie taką aplikację stworzyła trójka przyjaciół, zapraszając Polaków do stołu. Mateusz Stępień, wraz z Jakubem Wąsowskim i Jakubem Siekierzyńskim, opowiada nam o swoim pomyśle i wyjaśnia jak - niczym w programie "Ugotowani" - możemy przeżyć kulinarną przygodę. Meeatie docenili już fachowcy od aplikacji i start up’ów, a to dopiero początek! Jej twórcy mogą pochwalić się m.in. wyróżnieniami od Uber PITCH, Seedstars World, Dragon's Den, Let's Start Up! i Startup Adventure.

Meeatie – aplikacja, która zbliża ludzi przy jedzeniuŹródło: iStock.com
d11a86g
d11a86g

Magda Pomorska: Zacznijmy od początku. Jak zrodził się pomysł na Meeatie?
Mateusz Stępień: pomysł narodził się w trakcie zagranicznego wyjazdu zimowego. Zauważyłem, że jeden z uczestników przygotowywał posiłek dla współlokatorów. Ceny posiłków poza ośrodkiem, w którym mieszkaliśmy, były dość wysokie. Uświadomiłem sobie wtedy, że jeśli w dzisiejszych czasach tak prężnie rozwija się polityka dzielenia i coraz częściej ludzie podróżują z obcymi współpasażerami, zwracając kierowcy koszty paliwa za przejazd z punktu A do B, to czemu nie mogliby zwracać sobie kosztów składników, które zostaną podane w trakcie wspólnego posiłku. I to nie tylko idealne rozwiązanie dla osób, które uwielbiają gotować i karmić innych, ale też dla miłośników dobrego jedzenia, którzy lubią poznawać nowe osoby. Ten czynnik jest dla nas niezwykle ważny, dlatego nasze motto brzmi: "Poznawanie ludzi jeszcze nigdy nie było tak smaczne". Wracając do kreowania pomysłu – swoją ideą podzieliłem się z moim przyjacielem Jakubem. To on był takim motorem napędowym całej akcji.

I zaczęliście od wymyślenia nazwy.
Mateusz: Dokładnie. Wpadliśmy na zgrabne połączenie dwóch słów "meet" i "eat" ("spotykać się" i "jeść" przyp. red.). Od początku zależało nam, aby być firmą globalną, dlatego postanowiliśmy wykorzystać angielskie słownictwo. Tak też powstało meeatie, do którego - przy odpowiedniej promocji – ludzie szybko się przyzwyczają.
Jakub Wąsowski: Następnie zarejestrowaliśmy domenę i zabraliśmy się za stworzenie logotypu. Pierwsze próby były dość prowizoryczne (śmiech).
Mateusz: Następnie napisaliśmy biznes plan – zapał był ogromny, ale doświadczenia brak. Pierwszą napotkaną barierą były koszty stworzenia aplikacji, które znacznie przerosły nasze wyobrażenia. Już po pierwszym research’u cenników software house’ów wiedzieliśmy, że nie mamy wystarczającej sumy pieniędzy. Próbowaliśmy uzyskać wsparcie z Funduszy Europejskich, ale na interesującą nas branżę środki były wyczerpane.

Jakub Wąsowski: Nie udało się też pozyskać dofinansowania z Urzędu Pracy, bo byliśmy studentami i nie należały nam się pieniądze jak w przypadku osób bezrobotnych, które planują założenie biznesu. Co więcej, tego typu wsparcie niechętnie jest dedykowane na działalność, którą trudno zweryfikować i mówiąc wprost, często łatwiej fundusze pozyska osoba planująca założyć zakład fryzjerski niż ta, która chce rozwinąć działalność IT. Stwierdziliśmy, że bierzemy sprawy w swoje ręce. Zacząłem zarabiać jeżdżąc jako kierowca. Wożąc ludzi po mieście, dodatkowo miałem okazję poznawać wiele osób ze sceny start up’owej, które w praktyczny sposób radziły nam, jak z głową podejść do pomysłu na biznes.
Mateusz: Ja z kolei zdecydowałem się sprzedać samochód i w ten sposób środki powoli zaczęły się powiększać. Równolegle korzystałem z wiedzy korporacji Isobar, jak promować konkretny produkt w mediach społecznościowych. Zgłaszaliśmy się też do różnych konkursów dla start up’owców, a z każdego wyciągaliśmy nowe doświadczenia i zbieraliśmy przychylne opinie w stronę naszego pomysłu. O ile za granicą są portale umożliwiające spotkanie się przy stole obcych osób, to wszystko odbywa się pod okiem profesjonalnego kucharza i taka atrakcja nie należy do najtańszych. Nasza aplikacja i propozycja spotkań zostały stworzone przez studentów dla studentów, choć oczywiście nie zamykamy się na inne grupy społeczne, i chcemy szerzyć ideę ekonomii dzielenia się. Po kilku konkursach i pierwszych sukcesach za pośrednictwem Facebooka skontaktował się z nami Jakub Siekierzyński.

Jakub Siekierzyński – Mówiąc szczerze, to już po pierwszym spotkaniu wiedziałem, że chciałbym współrealizować projekt. I chociaż też przeszedłem przyśpieszony przegląd, jak wyglądać mogłoby zaangażowanie finansowe i operacyjne. Wiedziałem, że budowa takiej aplikacji pochłonie bardzo dużo pieniędzy i czasu. Jednocześnie miałem w głowie tę samą obawę, że ktoś mnie wyprzedzi. Aplikację i cały projekt znalazłem w sieci przypadkowo, a teraz świetnie działamy razem.

d11a86g

Przejdźmy do samej aplikacji. Mamy kilka możliwości rejestracji, zanim zaprosimy gości do stołu.
Mateusz: Konto można założyć logując się przez Facebooka i w ten sposób upraszczamy nieco rejestrację – zaciągane jest zdjęcie profilowe, imię, nazwisko, wiek i adres mailowy. Oczywiście można zarejestrować się z użyciem maila, a następnie postępować zgodnie z instrukcją z linka aktywacyjnego. Co ważne, aby wziąć udział w konkretnej ofercie, czyli zasiąść razem do stołu, należy zweryfikować swój numer telefonu. Chcemy, aby naszą społeczność tworzyły osoby godne zaufania.
Jakub Wąsowski: Dodam, że nie wymuszamy na użytkowniku logowania się w celu obejrzenia aplikacji, bo posiadamy wersję demonstracyjną, gdzie możemy sprawdzić, jak to wygląda i jak korzystać.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Meeatie to zbiór ofert kulinarnych. Czym jest taka pojedyncza oferta?
Mateusz: To propozycja spotkania dla osób ze społeczności aplikacji, z mocnym naciskiem na współdzielenie kosztów gotowania. Mogą z niej korzystać ci, którzy na co dzień gotują i chcą się dzielić jedzeniem. Nasza aplikacja to też narzędzie, które pomoże skomunikować osoby, które razem chcą coś ugotować – jest możliwość "wspólnego gotowania", a tym samym nauki kulinarnych technik. Można też zaznaczyć opcję "na wynos". Oferta może składać się - w różnych komplikacjach, w zależności od planów – ze startera, dania głównego, deseru i napoju. Przykładowo może być to ciasto i kawa, co będzie dobrą zachętą do kobiecego spotkania. W ramach oferty można wystawić też sam napój (uśmiech). Jedyne ograniczenie to właśnie świat kulinariów. Dodatkowo przy tworzeniu oferty mamy segment, w którym opcjonalnie możemy opisać charakter spotkania. Zachęcamy do tego, bo to taka wizytówka oferty i gospodarza. Obowiązkowo dodajemy zdjęcie dania, które zostanie zaserwowane.
Jakub Siekierzyński: to z jednej strony zachęta, ale też dowód, że organizator faktycznie potrafi przygotować swoją kulinarną propozycję. To może być też zdjęcie stołu, aby całość była po prostu wiarygodna.
Mateusz: Oferta musi mieć wyznaczoną datę, godziny spotkania i liczbę gości. Ze swojej strony wprowadziliśmy ograniczenie od 1 do 12 osób. Ta większa liczba świetnie sprawdzi się w przypadku ofert w innych lokalizacjach niż własne mieszkanie np. w parku na piknik. Dodatkowo można podać informację o dojeździe i możliwości zaparkowania. Użytkownicy mogą rozmawiać w konwersacji dotyczącej jednej oferty lub wymieniać się wiadomościami prywatnymi.
Jakub Wąsowski: Zadbaliśmy także o możliwość dodawania informacji o posiadanych zwierzętach, możliwości palenia papierosów i tolerancji gospodarza względem napojów wyskokowych. Ta wyrażona jest w procentach (uśmiech). To taka nasza inwencja twórcza, ale mamy pewność, że się sprawdzi. Oferta i jej realizacja zabezpieczone są ważnością. Wiadomo, że gospodarz musi mieć czas, aby przygotować posiłki dla określonej liczby gości. Z kolei goście mogą zsynchronizować datę oferty ze swoim kalendarzem na telefonie.
Mateusz: Zanim spotkanie odbędzie się, a oferta zrealizuje, gospodarz weryfikuje profile wszystkich osób, które zapisały się do wirtualnego stołu i może je zaakceptować bądź nie. Na profilach znajdują się powiązane z innych mediów społecznościowych fotografie, zainteresowania i konkretne cechy.

W promocję aplikacji zaangażowaliście blogerów. Stonerchef zachęca do skorzystania z ich oferty wspólnego posiłku i poleca w ten sposób Meeatie.
Mateusz: To blogerzy kulinarni, którzy mają wyjątkowe podejście do jedzenia i fantazję w kuchni. Oczywiście daleko im do potraw fit, ale gotują dania, które pysznie wyglądają i jeszcze lepiej smakują. Dla nas znaczenie miała także ich społeczność na Facebooku – to osoby, do których szczególnie kierujemy Meeatie. Ta współpraca to prawdziwa przyjemność!

Warto wspomnieć jeszcze o systemie oceniania użytkowników aplikacji. Jak to wygląda w praktyce?
Mateusz: Jeśli użytkownik otrzyma negatywną ocenę i nas o tym poinformuje, to może się od tego odwołać – szczególnie jeśli gości w ofercie było więcej i zdanie możemy zweryfikować. Przez naszą administrację oczywiście kontrolujemy wulgarne treści (mimo że to aplikacja dla osób pełnoletnich) i w określonych sytuacjach możemy usunąć profil i wszystkie zapisy konkretnej osoby. System oceniania został podzielony na możliwość oceny gospodarza i gościa. W przypadku pierwszego mamy 3 osobne parametry – to ocena osobowości, miejsca i potraw, a z nich wyciągana jest średnia. Podział warunkowany jest naszą pierwszą grupą docelową, czyli studentów, aby miejsce np. akademik nie przeważało nad smakiem dobrego dania czy ciekawą osobowością. System oceniania gości to konkretna ocena, od 1-5. Dodatkowo mamy możliwość dodawania opinii opisowych. Zależy nam, aby społeczność Meeatie tworzyły ciekawe, kulturalne, ale jednocześnie trochę zakręcone osoby. Wszystko wokół stołu, bo przy nim najlepiej się rozmawia i jak wiadomo, jedzenie potrafi naprawdę zjednoczyć.

d11a86g
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d11a86g
Więcej tematów