Trwa ładowanie...
27-07-2015 06:32

Jedzenie nie najlepsze na lato

Niemal wszystkie produkty spożywcze mają swój termin przydatności do spożycia. Dla jednych będą to lata, dla innych dni czy godziny. Wiele zależy także od sposobu ich przechowywania.

Jedzenie nie najlepsze na latoŹródło: Fotolia
d1zkxdz
d1zkxdz

Te szczególnie nietrwałe, latem mogą okazać się niebezpieczne. Dzięki wysokim temperaturom i dużej wilgotności, psują się błyskawicznie i stają się doskonałą pożywką dla groźnych drobnoustrojów. Na jakie produkty powinniśmy przede wszystkim uważać latem? I co nam grozi, jeśli zjemy zepsute jedzenie?

- Wakacje to czas, który sprzyja zatruciom. Letnia aura ułatwia bowiem namnażanie się chorobotwórczych mikrobów. Problemy powodowane są przez trzy rodzaje organizmów: bakterie, pleśń (czyli grzyby)
i rotawirusy - wymienia dietetyczka Barbara Dąbrowska-Górska.
- Na zarażenie rotawirusami niewiele poradzimy. Możemy jedynie próbować ograniczyć ryzyko zarażenia poprzez częste mycie rąk. Na zatrucia bakteriami i grzybami mamy znacznie większy wpływ. Możemy próbować ich uniknąć, stosując podstawowe zasady higieny i bezpieczeństwa.

Sytuacja z pleśnią wydaje się stosunkowo oczywista. Najczęściej obserwujemy ją na nietrwałych owocach, jak truskawki czy maliny, warzywach - np. przekrojony pomidor, a także pozostawionych poza lodówką serach czy nabiale. Ponieważ pleśń jest widoczna gołym okiem, łatwo poznamy, że produkt jest zepsuty i należy go wyrzucić.
- Wiele osób mylnie sądzi, że wystarczy odkroić część z pleśnią, np. jabłka, a reszta owocu nadaje się do jedzenia. To nieprawda. To co widzimy na wierzchu, stanowi tylko niewielką część grzybni, która penetruje cały produkt - ostrzega specjalistka ds. żywienia człowieka, prowadząca poradnię barbaradabrowska.pl.
- Dlatego produkty, które mają ślady pleśni wyrzucamy w całości. Podobnie te, co do których mamy jakieś wątpliwości, np. są stłuczone, pogniecione, puszczają sok. Być może to tylko efekt np. upadku, ale że każde takie uszkodzenie, jest miejscem, przez które drobnoustroje mogą łatwo wniknąć do środka, lepiej nie ryzykować. Zwłaszcza latem.

Sytuacja z bakteriami jest bardziej skomplikowana.
- Najczęściej za zatrucia pokarmowe odpowiadają trzy gatunki drobnoustrojów - mówi dietetyczka. - To bakteria E.coli, salmonella i gronkowiec złocisty. Najgroźniejsza, ale na szczęście najrzadziej powodująca zatrucia, jest bakteria Clostridium botulinum produkująca toksyną botulinową, inaczej jad kiełbasiany. Zatrucie tą toksyną, powoduje porażenie nerwów i mięśni, co w efekcie może prowadzić do śmierci przez uduszenie.

d1zkxdz

Jad kiełbasiany jak sama nazwa wskazuje możemy spotkać przede wszystkim w produktach mięsnych. Wbrew nazwie, to jednak nie wędliny są najbardziej niebezpieczne.

- Zazwyczaj toksyna botulinowa spotykana jest w konserwach. Właśnie dlatego, zawsze trzeba dokładnie przyjrzeć się puszce. Jeśli widzimy wybrzuszone denko, absolutnie nie jedzmy takiej konserwy - przestrzega Barbara Dąbrowska-Górska. - Oczywiście zwracajmy też uwagę na inne produkty mięsne. Każda zmiana wyglądu, barwy, oślizgłość czy nieprzyjemny zapach są znakiem, że takiego produktu nie należy spożywać - dodaje.

d1zkxdz

Podczas wakacji częściej jednak mamy do czynienia z salmonellą, gronkowcem złocistym i bakterią E.coli. Gdzie się rozwijają?

- Salmonella lubi produkty surowe, mięso, jaja. Zwracajmy też szczególną uwagę na niedopieczony drób, bo to ulubione mięso bakterii. Jeśli to możliwe podczas wakacji unikajmy wszelkich dań, w których takie produkty mogą się znaleźć. Nie polecam jedzenia sushi czy tatara, a także sernika na zimno, majonezu - szczególnie tego domowej roboty oraz lodów robionych na bazie jajek - wymienia ekspertka.

d1zkxdz

Bakteria E.coli i gronkowiec złocisty wybierają podobne produkty.
- Najczęściej do zakażenia dochodzi po zjedzeniu produktów z kremem, np. drożdżówek z budyniem, które trochę poleżały. Niestety krem psuje się szybko i kilka godzin w warunkach sklepowych może wystarczyć - przestrzega dietetyczka. - Jeszcze groźniejsze są jednak lody z automatu. Gronkowiec wspaniale rozwija się na końcówkach maszyny, które nie zawsze są dostatecznie często i dokładnie czyszczone.

Na produkty nietrwałe, jak mięso, ryby czy jaja uważajmy przede wszystkim w miejscach publicznych. Jeśli nie chcemy rezygnować z tych smakołyków, starajmy się wybierać takie miejsca, w których panuje największy ruch. Dzięki dużemu przerobowi, mamy większą szansę, że produkty są świeże, a nie "odświeżane".
- Niestety w wielu punktach gastronomicznych zdarzają się nadużycia. Chodzi przecież o maksymalny zysk, dlatego sprzedawcy nie są skłonni do wyrzucania jedzenia, które nie jest już pierwszej świeżości, ale jeszcze da się to ukryć. Wszelkie "objawy" zepsucia najłatwiej jest schować pod panierką, albo podając jedzenie z grilla, które wcześniej jest intensywnie marynowane w ziołach - radzi pani dietetyk.

Jeśli chodzi o produkty, które zabieramy ze sobą na biwak, postawmy raczej na te, którym upały nie szkodzą.
- Chrupkie pieczywo, wafle ryżowe… generalnie baza zbożowa, do tego puszki. Mimo ryzyka związanego z jadem kiełbasianym, to bezpieczniejsza opcja niż np. wędlina w plasterkach. Zwróćmy tylko uwagę czy puszka się nie wybrzuszyła, a zamknięty w niej produkt ładnie pachnie - radzi dietetyczka.
- Świeże owoce i warzywa zjadamy na bieżąco, dokładnie spłukując pod bieżącą wodą. Produkty mleczne nie są odporne na wysokie temperatury. Po wyjęciu ze sklepowej lodówki najlepiej je spożyć w ciągu 3-4 godzin. Trochę bardziej odporne są produkty fermentowane, ale też w gorące dni radziłabym nie przechowywać ich do dnia następnego.

d1zkxdz

Objawy zatrucia mogą się też pojawić podczas egzotycznych podróży. Często nie są jednak wynikiem kontaktu z zepsutym jedzeniem, a braku odporności na inną florę bakteryjną wody. Stąd ciągłe przypomnienia, by w podróży pić wyłącznie wodę butelkowaną.
- Większość podróżnych doskonale o tym pamięta. Zapominają jednak o lodzie… Kilka kostek dodanych do drinka może wywołać przykre dolegliwości - ostrzega Barbara Dąbrowska-Górska. - Dlatego najlepiej przed wyjazdem w egzotyczne kraje, profilaktycznie stosować probiotyki, w takich samych dawkach, jak przy antybiotykoterapii. Środki zaczynamy przyjmować na dwa tygodnie przed wyjazdem, a kończymy tydzień po powrocie. Pamiętajmy też o zabraniu ze sobą preparatów uzupełniających elektrolity. Gdyby pojawiły się wymioty czy biegunka, będą niezbędną ochroną przed odwodnieniem. Nie zalecam jednak stosowania środków hamujących biegunkę. Jeśli np. jesteśmy w drodze, jedna dawka może okazać się konieczna. W innych przypadkach, zdecydowanie lepiej jest pozwolić organizmowi pozbyć się przyczyny dolegliwości. Stosowanie preparatów hamujących nie rozwiązuje problemu, tylko czasowo ogranicza objawy. Oznacza to, że w efekcie będziemy chorować znacznie dłużej, bo mikroorganizmy odpowiedzialne na nasz stan, nie tylko nie są
wydalane, ale cały czas się namnażają - dodaje dietetyczka.

Mimo że zatrucia to powszechna letnia przypadłość, nie należy ich bagatelizować. Jeśli mieliśmy pecha skosztować zepsutej żywności, najlepiej od razu wybierzmy się do lekarza.

AD/mp/WP Kuchnia

d1zkxdz
d1zkxdz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1zkxdz
Więcej tematów